Daj po pijaku jakąś szczątkową fabułę + losowe sceny + trochę jarmarcznej filozofii i masz receptę na ambitny film. Aha, jeśli ci się nie podobał to znaczy że nie jesteś godzien oglądać dzieła wielkiego mistrza.
Wreszcie ktoś odważny kto nie boi się dobitnych opinii. Faktycznie film to bełkot bez fabuły z kiczowata końcówką bez pomysłu, z dużą dozą okrucieństwa i psychopatycznych zachowań i tyle
I ta kamera od której się kręci w głowie ale to styl mistrza ;) tak na serio to oglądało się niezle, ale rzeczywiście żadne arcydzieło...
Osią filmu jest budowa domu. Jest to metafora poszukiwania swego prawdziwego "ja". Bohater chce zbudować "swój" dom, poszukuje najlepszego materiału. Bohater korzystając z nabytej wiedzy próbuje znaleźć najodpowiedniejszy materiał i formę. Jest to odpowiednik próby odnalezienia siebie poprzez próby wpasowania się w wyuczony kanon. Jest inżynierem, wie więc że domy można stawiać z drewna, betonu, stali itd. Morderstwa natomiast uważa za wynik choroby i wybryki. Tymczasem ostatecznie okazuje się, że idealny budulec był cały czas pod ręką. Osobowość jest owocem instynktu a nie uświadomionych działań. Bohater akceptuje to, że jest jedynie mordercą a nie architektem-inżynierem, wyrafinowanym artystą za jakiego się uważał.
Widzę też strony artysty (tu kłania się multiwymiarowosc filmów Triera). Jego słabości, geniusz i "najwieksze dzielo".
Jego świat jest chaotyczny, zmaga się z konfliktem jego popędu twórczego (coraz bardziej zaglebia sie w morderstwa), co powoduje zahamowanie jego fobii, lecz pogrąża w zyciowej strefie z realnym zyciem (rozumiem dom jako baza, fundament, racjonalność). A realne zycie go przerasta, dlatego szuka spełnienia w sztuce.
A akcja w tym filmie jest drugorzędna. Kluczowe jest to niepokazane. Ale żeby to zrozumieć, trzeba otworzyć umysł ponad "film o mordercy", bo to nie jest, de facto, film o mordercy.
P.S.
Twój wpis to róża na pustynii
nie no... miał prawo Ci się nie podobać :) ale prawda jest taka, że 90% komentujących, że to dno i bełkot po prostu nie wiedziała na jaki film idzie i kim jest von Trier - oczekując thrillera, horroru czy innej taniej podniety, dostali ambitne kino, na które nie byli gotowi i tyle. widać to było na sali kinowej - pełno parek z popcornem i colą - miny im rzedły dość szybko, kiedy okazywało się, że to nie jest kolejna Teksańska Masakra czy Piła ;)
szykowałem się na kino ambitne a dostałem gniota dla półinteligentów. rozumiem, że ambitne filmy trzeba oglądać na baczność bo jak sobie pijesz colę to już nie jesteś inteligentem?
za każdym razem wypływa ten sam "argument" ze strony osób, którym film się nie spodobał: "pseudointeligentne gówno, nie zrozumiałem tego - jak ktoś udaje, że zrozumiał, to jest snobem" - próbujecie wszyscy udowodnić, że ludzie, którym spodobał się film i którzy odnaleźli w nim sens (bo - uwaga, zdradzę Ci sekret - to, że Ty go nie odnalazłeś, nie oznacza, że nikt go nie odnajdzie) są jakąś pseudoelitą, która się brandzluje do pseudointeligentnego filmu - ależ nie. colę też można wypić :) natomiast błędem było wypuszczanie tego filmu (podobnie jak np. "Mother" Aronofskyego) do dużych kin - można tutaj zarzucić skok na kasę wymierzony w mało wymagającego widza, który da się złapać i pójdzie na "horror" (bo tak np. reklamowano Mother) czy "thriller" (czyli powyższą produkcję), a wyjdzie rozczarowany. nie mam nic do ludzi, którzy traktują kino czysto rozrywkowo i chodzą na filmy w stylu Laleczka Chucky, Doktor Dolittle czy Avengers - ale zrozumcie, że to jest tak, jak z książkami: jedni wolą Pottera, inni czytają Kafkę, a jeśli Kafka jest dla Ciebie ciężkostrawny... no to cóż - nie musi to oznaczać od razu, że to jest "gówno", może to po prostu literatura nie dla Ciebie? :) i bynajmniej nie mam tu zamiaru wytykać komuś, że jest mniej lub bardziej inteligentny bo ogląda takie, a nie inne produkcje (co Ty próbujesz mi chyba wmówić), bo inteligencja tu nie ma nic do rzeczy. Ja na ten przykład też częściej wybieram filmy w stylu Van Helsinga, bo nie zawsze mam ochotę na ambitną rozrywkę - to logiczne. Jeśli jednak już idę na jakiś film do kina, to zwykle zadaję sobie trud zapoznania się z tym, czego mogę się spodziewać i tyle. Jeśli każdy by widział chociaż jeden z poprzednich filmów Von Tiera albo przynajmniej wiedział cokolwiek na temat jego twórczości, to pewnie uniknęlibyśmy zastępów "rozczarowanych", którzy szukali po prostu rozrywki - i ja nie mam im tego za złe.
Nawet nie wiesz, jak bardzo zgadzam się z tobą. Chyba nawet zapiszę sobie ten komentarz.
Super wypowiedź człowieka inteligentnego, kulturalnego i empatycznego, który nie wytyka innym, że się nie znają. Brawo!
Ładnie napisane. Mnie film nudził na początku i odpuściłam odglądanie. Wróciłam na drgugi dzień. Obejrzałam do końca, musiałam jednak te nudne dialogi przewijać :( mnie to po prostu nudzi :/
i mógłbym się tutaj odnieść np. do kwestii gustu filmowego, bo skoro np. takie Nieplanowane (film o tak miernej jakości artystycznej, że wręcz trudny do skomentowania), oceniasz na 8, a Nietykalnych oceniasz na równi z tanim kryminałem klasy B, to nie zakładam, że jesteś wymagającym widzem :V no ale to jest ostatecznie kwestia gustu, więc może czas zrozumieć, że inni mogą lubić coś innego.
no i wylazło szydło z wora - wojujący aborcjonista. zapiekła dupka? I dobrze - tak miało być :) Zresztą twój gust filmowy (a raczej jego brak) staje się teraz jasny - taki chłopek ze wsi aspirujący do bananowej lewicy :) idziesz na film bo w gazecie napisali ci, że jest ambitny :)
i tu się mylisz, bo jestem przeciwnikiem aborcji i m.in. dlatego poszedłem na Nieplanowane, ale Twój ciasny umysł nie potrafi zrozumieć, że nie zawsze trzeba bezmyślnie przytakiwać na wszystko, co mniej więcej jest zgodne z Twoimi poglądami.
tak więc widzisz... brak gustu wykazujesz TY uznając ten film za jakkolwiek wartościowy, a jeśli dla Ciebie wyznacznikiem - chyba - inteligencji jest to, czy pochodzi ktoś ze wsi, czy z miasta, to tym bardziej współczuję, bo zachowujesz się jak zaściankowa ciemnota - patologia może żyć nawet w Nowym Jorku. normalnie o gustach się nie rozmawia, ale trudno przejść obojętnie, jak ktoś takie kocopoły pier**** ;)
przeciwnikiem aborcji to chyba zostałeś na potrzeby tego posta typowe :) Ale jeśli "Dziedzictwo. Hereditary" oceniłeś na 9 to już widzę, że mam do czynienia z niebyt wyszukanym gustem i pewnie słuchaczem disco polo :)
Ja się szykowałam na coś wręcz odwrotnego, ponieważ oglądałam "Antychrysta" i nigdy nikomu nie poleciłabym go obejrzeć. Tak więc kiedy usłyszałam od koleżanki, że dla niej z kolei "Dom, który..." jest najbardziej ryjącym beret filmem w życiu, postanowiłam go obejrzeć. I mnie się podobał. Po pierwsze, fascynuje mnie tematyka seryjnych zabójców. Po drugie, MOIM ZDANIEM ten film miał spójną fabułę, był po prostu jednym kawałkiem, logicznym, zamkniętym w ładne, sensowne kółko. Zaraz potem zresztą, zachęcona, obejrzałam "Element zbrodni" i niestety, tu właśnie zobaczyłam chaos, bałagan, którego nie rozumiałam i który mnie zmęczył. Tak więc, gusty, gusta i te pe.
Powiedz mi czego się spodziewałeś po Larsie??? Czy Ty oglądasz filmy po to żeby zaraz potem ponarzekać?? Film może nie jest jakiś zjawiskowy, ale wydaje mi się że chyba i tak jeden z lepszych tego pana. Jeśli ktoś lubi tego reżysera, to nie powinien narzekać. Po Twoich wpisach wnioskuję, że jest w Tobie jakieś zakompleksienie. Nie chodzi Ci o to żeby wykazać - to po prostu słaby film -tylko chcesz się z kimś pokłócić, spłycając przekaz. Zakłądasz od razu falę hejtu na swój wpis, wkładasz wszystkich fanów do jednego worka:) Zapewniam Cię świat nie jest zero-jedynkowy. Pozdrawiam
Zdajesz sobie sprawę że swoim wywodem powiedziałeś więcej o sobie niż o a__s (którego próbujesz krytykować)? :)
Może się mylę, dopuszczam taką możliwość, bo Pana a_s nie znam przecież. Swoje wnioski opieram tylko na tym jak pisze. Nie chodzi mi o to, że film mu się nie spodobał, tylko, że obraża wszystkich na prawo i lewo bez powodu. Być może miał tylko chwilę słabości a tak naprawdę jest ostoją spokoju i zrozumienia:) Być może...Ile powiedziałem o sobie tym wywodem?:)