Utrzymana w groteskowym tonie eksperymentalna komedia satyryczna: akcję filmu stanowią improwizowane miniscenki, rejestrowane metodą paradokumentalną, rozgrywające się wśród pasażerów statku płynącego po Wiśle. Na pokład dostaje gapowicz (Stanisław Tym), wzięty przez kapitana (Ryszard Pietruski) za instruktora kulturalno-oświatowego. Organizuje on zebrania, wybory rady rejsu, wreszcie - gry i zabawy z okazji urodzin kapitana.
Ja wiem, że "Rejs" to klasyka polskiego kina (a Słowacki wielkim poetą był) i widz aspirujący do miana człowieka światłego może wypowiadać się o nim tylko pozytywnie, ale ja nie potrafię mówić, że coś mnie bawi jak mnie bawi.
Czy to znaczy, że ze mną i moim gustem coś nie tak? Może i tak, ale ja naprawdę nie...
na Fanpage'u telewizji Kino Polska (Facebook)
"Dokładnie 46 lat temu odbyła się premiera "Rejsu" Stanisława Barei".
Czy naprawdę Bareja nie zasłużył sobie na wdzięczność polskiej widowni - swoimi w ł a s n y m i filmami? Po co przypisywać mu jeszcze "Rejs"?
Mam wrażenie, że większość fanów filmu "Rejs" jest uosobieniem gombrowiczowskiego profesora Bladaczki, którzy jak mantre powtarzają: "Bo Rejs wielkim filmem jest". Nie chcę mówić, jak moi wcześniejsi przedmówcy, że Rejs to kaszana, dno czy beznadzieja, bo to by była przesada, ale nazywanie tego filmu wybitnym,...