Recenzja filmu

Equilibrium (2002)
Kurt Wimmer
Christian Bale
Emily Watson

Spektakularna klęska

Film "Equilibrium" należy do tzw. "kina niszowego". Choć nie był wielkim hitem, został zauważony i doceniony przez wielu fanów science-fiction. Różnymi drogami docierał do ludzi i zdobył wielką
Film "Equilibrium" należy do tzw. "kina niszowego". Choć nie był wielkim hitem, został zauważony i doceniony przez wielu fanów science-fiction. Różnymi drogami docierał do ludzi i zdobył wielką rzeszę bezkrytycznych entuzjastów. Od czasu pozytywnej recenzji Parowskiego szykowałam się na obraz Kurta Wimmera. Szczególnie zainteresował mnie pomysł wytłumienia emocji. Świata, gdzie odczuwanie jest karane. Ludzie zmuszeni są do pobierania leku, odbierającego im możliwość empatii, a nad porządkiem panuje świetnie wyszkolona policja. Niestety wśród ludzi panuje mylne wrażenie, że fantastyka pozbawiona jest całkowicie logiki, że nie dotyczą jej żadne prawa i definicje znane z naszej codzienności. Taka postawa jest dla mnie czymś zupełnie niezrozumiałym i haniebnym. Zabieranie głosu w jakiejkolwiek sprawie bez zaczerpnięcia wcześniej opinii i sprawdzenia, czy nasza wizja ma podstawy bytu, jest ogromnym błędem. Tak właśnie postąpił Wimmer. Nie ogląda się on zupełnie na fizjologię. Człowiek nie może istnieć bez emocji, one są podstawą popędu, który zmusza nas do działania. Wytłumienie emocji wiązałoby się z uszkodzeniem mózgu w takim stopniu, że człowiek nie mógłby już praktycznie egzystować. Gdyby jednak uznać, iż ludzie w Librii mają tylko częściowo wyłączone odczuwanie, film dalej jest niedorzeczny. Kiedyś tak popularny zabieg lobotomii też czynił z człowieka coś na kształt robota. Ba, dalej stosuje się ten zabieg w wielu krajach. Ludzie tacy stają się apatyczni, niechętni do pracy, a jeśli już nawet ją wykonują, to w sposób niedbały i niechętny. Człowiek jako jedyny ze zwierząt jest obdarzony emocjami wyższego rzędu, które pozwalają mu na utrzymywanie więzi socjalnych. Nie wyobrażam sobie więc, by w takim społeczeństwie udało się stworzyć dobrze zorganizowaną "służbę porządkową". Niekonsekwencja i brak opartej na głębszych podstawach wizji odbija się na grze aktorów, która jest niestety wyraźnie poniżej ich możliwości. Najgorszy jest Bale, co boli dodatkowo, gdyż jest to aktor nietuzinkowy, wielokrotnie wykazujący się niezwykłymi umiejętnościami. W roli Johna Prestona jest wyraźnie zagubiony. Przyjął sposób "drewnianego" grania i od czasu do czasu na jego kamiennej twarzy wyraźnie zaznaczają się emocje. Jest to śmieszne i groteskowe. W jaki sposób w świecie, gdzie na każdym kroku jest on inwigilowany, udaje mu się nie wzbudzać żadnych podejrzeń? Na szczęście w tym punkcie reżyser zadbał o zachowanie logiki. Okazuje się, iż Preston jest tylko narzędziem służącym do wykrycia siatki szpiegowskiej i wyeliminowania niechcianych elementów. Zresztą jak dla mnie wątek ten jest wyjęty żywcem z powieści Orwella. Zaś Kurt Wimmer nie dorównuje mistrzowi. W książce jak i filmie "1984" nie ma tak licznych niedorzeczności, błędów merytorycznych i słabych punktów. Mając tak dobre odniesienie, nie można przyjąć z entuzjazmem "Equilibrium". Pomijając jednak wszystkie wcześniej zaznaczone przeze mnie wady, film odznacza się jedną podstawową – jest po prostu nudny. Sceny walki dość ciekawe choreograficznie z czasem wydają się nadmiernie wydłużane. Znacznym zaś plusem filmu jest scenografia. Jej oschłość i siermiężność, bez wątpienia nadaje filmowi klimatu i to właśnie chyba w tej sferze film wypada najbardziej przekonująco. Muzyka na tle filmu również wydaje się patetyczna i bez głębszego pomysłu. Co jest niejako zaletą jej kompozytorów, którzy moi zdaniem świetnie zgrali ją z obrazem. "Equilibrium" wielokrotnie jest porównywane do trylogii braci Wachowskich, z którym to wygrywa jako film filozoficzny. Jest to dla mnie wielka pomyłka. "Matrix" był dla mnie sprawnie nakręconym filmem sensacyjnym. Nie byłam też w stanie wytknąć mu tylu kardynalnych błędów na poziomie elementarnym. "Equilibrium", pretendując do filmu "głębszego", przegrywa pojedynek. Dotyka ono jedynie problemów powierzchownych w amatorski sposób. Nie polecam więc tego filmu prawdziwym fanatykom fantastyki, którzy wymagają szacunku do siebie i jakiegokolwiek sensu przyczynowo skutkowego. Ludziom zaś ciekawym eksperymentów nie polecam również, lecz zachęcam. Bowiem krytykować można dopiero po większym zapoznaniu się z tematem.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kurt Wimmer nie był zbyt znanym reżyserem, a przynajmniej do 2002 roku, kiedy to na ekrany wprowadził... czytaj więcej
Wyobraź sobie świat, w którym nie ma wojen, na ulicach miast nie giną ludzie, nie ma morderstw, gwałtów,... czytaj więcej
"Equilibrium" to odważny i ciekawy debiut, choć niezbyt błyskotliwy. Kurt Wimmer swój pierwszy film oparł... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones