Miałem mieszane odczucia podczas seansu. Nie chodzi ani o scenariusz ani o grę aktorską czy też klimat - te stały na bardzo wysokim poziomie. Chodzi raczej o postaci, odtwarzane przez głównych aktorów, a zwłaszcza o bohatera odgrywanego przez Christina Bale'a. Jest to człowiek, którego raczej zaliczyć należy do panteonu postaci negatywnych niż pozytywnych. W dodatku ten typ faceta, lenia i cwaniaka, złodzieja a przy tym psychopaty, który jest w stanie zabić, nie leży mi na sercu. Nawet pomimo okoliczności, które stworzyły takie monstrum (wojsko), podczas seansu nie byłem w stanie kibicować bohaterowi Bale'a, nie pozbawionemu przecież również cech bardziej ludzkich, pozytywnych. Mimo wszystko doszedłem jednak do wniosku, że zaniżając ocenę obrazu ze względu na jego centralną postać, a także na środowisko, w którym rozgrywa się akcja "Harsh Times, zrobiłbym filmowi krzywdę. Dodatkowo, po genialnym jak dla mnie zakończeniu, nie jestem w stanie wystawić "Ciężkim Czasom" oceny niższej niż 8,5/10, co też niniejszym czynię. Film z pewnością nie przypadnie wszystkim do gustu, ale mimo wszystko jest to kawał bardzo dobrego, choć specyficznego, kina.