PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32375}

Cubic

Equilibrium
7,4 195 217
ocen
7,4 10 1 195217
6,5 20
ocen krytyków
Equilibrium
powrót do forum filmu Equilibrium

*UWAGA SPOILERY*

Dlaczego Equilibrum nie powinno nigdy pojawić się na półce z ambitnymi produkcjami,
do końca świata stać na półkach dla produkcji klasy "C"?

- po pierwsze, sama idea światu bez uczuć i emocji. Specjalnie poświęciłem dobre dwie
godziny swojego życia przeglądając tematy na forum, czy ktoś wcześniej zwrócił na to
uwagę. Pewnie zwrócił, ale nie trafiłem na taki wpis. Ludzie pytają, jak to możliwe, że bez
emocji są tworzone związki małżeńskie, ale to w zasadzie nie jest problem. Każdy kto
liznał odrobinę psychologii wie, że emocje są tak nieodłączną składową człowieka, jak
oddychanie czy jedzenie. Są ludzie, którzy wierzą że można żyć bez jedzenia, oddychać
energią czy coś tam jeszcze - ale to myślenie na poziomie ośmiolatka. Emocja nie jest
jakimś oddzielnym tworem, nie wiem, czemu wszyscy to "łyknęli". Emocja i uczucie to
wyraz popędu. Ludzie wypruci z emocji nie są zdolni do funkcjonowania, bo po prostu
nie mają żadnych popędów pchających ich do jakiegokolwiek działania. Naprawdę warto
poczytać o skutkach ubocznych różnego rodzaju neuroleptyków i "zamulaczy"
stosowanych w "leczeniu" schizofrenii - pomimo wielokrotnie słabszego działania niż ten
wstrzykiwany cudak w filmie, ludzie niemal nie są w stanie na tych środkach
funkcjonować. Sztuka podania tego typu zamulacza sprowadza się do tego, żeby chory
już nie ciął się w kąpieli, ale jeszcze mógł wstać z łóżka. To jest rzecz, która najbardziej w
tym filmiku boli - kompletnie błędne podejście do zagadnienia psychiki ludzkiej, a raczej
spojrzenie na nią w taki sposób, w jaki mógłby to zrobić analfabeta po zawodówce. I
ludzie to kupują. Na szczęście nie wszyscy

- po drugie, sceny walki. Sorki, ale to przejdzie w kreskówce dla debili (albo dla bardzo,
baaaaaardzo małych dzieci), są jakieś granice. Jeszcze w takich produkcjach jak Matrix
miało to swoje uzasadnienie, że niby hackowali rzeczywistość i dlatego robili rzeczy
przeczące prawom fizyki, ale "bo ćwiczył sztuki walki"? No sorry, przecież to jest niemal
definicja szmiry. Jasne, że to efektowne i w ogóle, ale tylko pod warunkiem wyłączenia
mózgu. Jest pewna klasa filmów, w której bohater samodzielnie pokonuje całą armię,
strzela do niego 30 ludzi z karabinów maszynowych i żaden nie trafi, ostatnio w tego typu
produkcjach przoduje Bollywood. Ale za nazwanie tego kinem ambitnym powinna być
kara chłosty.

- po trzecie, szereg zwykłych niekonsekwencji, np brak spójności przy tej całej zamianie
broni (prześledźcie to logicznie kiedy do kogo z którego pistoletu strzelano), ruch oporu
który nie wiedzieć czemu czeka na zabicie szefa wrogów, bo bez tego jakoś nie mogą
wysadzić fabryk (LOL), jednorazowe odstawienie prozium skutkuje całkowitym zanikiem
jego działania i nikt nie odstawił tego przypadkiem, brak wykrycia uczuć u własnych
dzieci przez eksperta w wykrywaniu uczuć, strzelanie do telewizora co powoduje
wyłączenie innych telewizorów w mieście, nie przeszukiwanie gościa o którym wiedzą,
że jest zdrajcą i pozwalają mu wnieść dwa pistolety, Mona Lisa na płótnie - i tak w
nieskończoność. W zasadzie w każdej niemal minucie jest tam jakaś bzdura rażąca
inteligentnego widza, ale inteligentny widz odpowiednio wcześniej wyłączy mózg, żeby
po prostu bawić się efektami - bo niczego więcej w tym filmidle nie ma. Dlatego chyba
nikomu nie chciało się tego wszystkiego wypisywać, ludzie głupi którzy traktują ten film
jako dzieło sztuki są za głupi, żeby zobaczyć takie błędy, ludzie mądrzy to olewają i albo
film wyłączą, albo nastawia się na prawidłowy odbiór, czyli zabawowy.

Podsumowując - komiksowa historyjka oparta na bełkotliwych założeniach, gdzie
superman w przewidywalnej do wyrzygania fabule, w sposób rodem z japońskich
kreskówek pokonuje wszystkich wrogów i ratuje świat.

ocenił(a) film na 5
tomakin

Największą bzdurą. W zasadzie jedyną (bo to co wymieniłeś można położyć na karb "kina akcji") jest to, że najintensywniej uczucia wyrażał ten ideowiec, który chcaił Bale'a zatrzymać. Najpierw od groma gniewu, gdy z nim walczył, potem strach, gdy go zabierali. To się kupy nie trzymało. A czy pokonałby naprawdę 8 przeciwników zamiast 80 to pikuś jest...

mikiom

To akurat można wytłumaczyć scenariuszem - gość "nie ćpał", podobnie jak zresztą szef wszystkich szefów. Natomiast czy niedorzeczności i brak logiki który wręcz boli można tłumaczyć kinem akcji? Owszem, można, ale pod warunkiem, że film określimy jako "fajna strzelanka", tymczasem sporo osób traktuje go jak jakieś arcydzieło, objawienie stawiane na równi niemal z Bergmanem. Że wartości, że głębia, że głęboka refleksja... no litości, to trochę jak doszukiwanie się w "Commando" głębokiej analizy związku między mężczyzną a kobietą i roli dziecka w takowym. W swojej klasie "Equilibrium" jest OK - jako bezmyślna nawalanka, w której fabuła jest jedynie pretekstem do pokazania walk. Ale gdy ludzie zaczynają się podniecać właśnie fabułą, pęka we mnie pewna bariera, która nigdy nie powinna pęknąć...

ocenił(a) film na 5
tomakin

Szef, szefem, ale ja mówię o jego nowym (czarnym) partnerze. A Equilibrium na pewno arcydziełem nie jest, zgadzam się. Po prostu fajna strzelanka, choć bez przesady, że bezmyślna całkowicie.

tomakin

Sceny walki to akurat największy plus tego filmu. Ambitny nie jest, ale to porządna rozrywka.

neo_angin

Plus? No chyba żartujesz. Przypominały sceny z kreskówek Disneya. Czegoś tak kompletnie oderwanego od realizmu można szukać jedynie w produkcjach kung-fu z Chin, gdzie ludzie latają odbijając się stopami od powierzchni wody. Tam ma to chociaż jakieś uzasadnienie - jest to rodzaj artystycznego wyrazu, który z założenia jest nierealny i nieprawdziwy, coś jak Biblia. Ale w filmach akcji sceny powinny być na granicy realności, inaczej zaczyna to przypominać swoją własną parodię. Większe jest prawdopodobieństwo, że bohater zeskoczy z 300 metrowego urwiska na kamienie, nic sobie nie połamie, będzie walczyć dalej - i tak 3 razy pod rząd - niż że KTÓRAKOLWIEK ze scen walki w tym filmie gdzie było zaangażowanych kilka osób tak by w rzeczywistości wyglądała.

tomakin

Ja w takim filmie realizmu nie szukam i właśnie lubię ogólny brak realizmu w tych aspektach.

neo_angin

no dobra, ale to właśnie pisałem - że to dobra nawalanka, gdy wyłączy się mózg. Sam lubię takie coś czasem pooglądać, obżerając się popcornem. A cały temat wziął się z jakiejś dziwnej tendencji do nadawania temu filmikowi rangi "arcydzieła" czy "sztuki".

tomakin

No jakoś ambitny to on nie jest. Fajny odmóżdżacz.

tomakin

To, że ludzie nie są przyzwyczajeni do jakiegoś zjawiska/nie rozumieją go, nie ozacza, iż nie jest ono naturalne i realne - to w kwestii tomakinowego napomknięcia o Biblii.

tomakin

Ale bredzisz...

Na wstępie zerknij w gatunek tej produkcji i...szok, co?
Science fiction co oznacza że 90% twoich zarzutów odpada, przykro mi.
Równie dobrze bohater mógłby latać na parasolce i nie można by tego uznać za nierealne (realizm w sci-fi? Co ty bierzesz?).

Po pierwsze - brak emocji jest doskonale znanym zaburzeniem psychicznym znanym szerzej jako psychopatia.
Osoby te nie odczuwają uczuć, nie rozumieją ich ale doskonale funkcjonują w społeczeństwie wykorzystując innych do swoich celów.
Poczytaj sobie o braku Empatii lub zaburzeniach w odczuwanie emocjonalnym.
Bardzo możliwe że ma to podłoże genetyczne więc jest to możliwe by wyodrębnić taki gen i w przyszłości stworzyć takie społeczeństwo.
Jest to nieco bardziej skomplikowane niż w filmie bo takie osoby nie potrafiłyby się podporządkować systemowi ale brak emocji jest jak najbardziej możliwy.
Usunięcie emocji impulsywnych typu gniew jest możliwe już dziś farmakologicznie (słynne "zamulacze"), emocje pozytywne z człowieka można usunąć poprzez wychowanie - poczytaj o eksperymentach nazistów, azjatów i na dokładkę "efekt motyla" gdzie pięknie pokazani są ludzie wypruci z jakiejkolwiek empatii.
Popęd seksualny również można bez problemu wyeliminować farmakologicznie.
I ty się czepiasz braku wiedzy twórców filmu?

Po drugie - sceny walki.
Abstrahując od tego że zarzut jest bez sensu w filmu science fiction - poczytaj na stronach anglojęzycznych o stylu walki obecnym w wielu filmach (Equilibrium nie jest pierwszy) znanym między innymi jako "gun kata".
Ma to jakiś sens choć w filmie jest przesada bo nawet człowiek o nadludzkim refleksie nie uniknie setek pocisków (o ile wrogowie nie są ślepi).
Tak czy inaczej sceny walki to na pewno nie wada filmu no chyba że jakiś pseudo inteligent doszukuje się tu realizmu.

Ad 3.
Pierwszy zarzut - bardzo celny, istotny błąd.
Drugi - skoro "ojciec" wszystkim sterował było to bardzo logiczne próbować go zlikwidować.
Wysadzenie fabryk po zgładzeniu "ojca" skutkowało chaosem i brakiem rozkazów wśród oddziałów.
Gdyby żył mógłby łatwo przygotować siedzibę do obrony lub kontrataku a co by dało wysadzenie fabryki gdyby nie zdobyto miasta?
Fabryki by odbudowano.
3 - prozium jest lekiem fikcyjnym więc jak możesz oceniać jego działanie? Wracamy do punktu pt. gatunek filmu.
4 - dzieci zostały wychowane przez tego eksperta, znały go lepiej niż ktokolwiek inny więc wiedziały jak należy się kryć.
To jest podstawa psychologii, najłatwiej zostać oszukanym przez najbliższe osoby.
5 - Strzelanie do telewizora? Skąd wiesz że to telewizor? A może to centrum sterowania lub przekaźniki przesyłające dalej obraz? Uszkodzenie ich oznacza wyłączenie co skutkuje padnięciem całego systemu. Dzisiaj normą staje się sterowanie całymi systemami miejskimi z jednego miejsca a co dopiero w przyszłości gdy przysłowiowym "jednym przyciskiem" będzie można wyłączyć całe systemy miejskie (komunikacja, światła, monitoring, itp.).
6 - W sumie racja ale zauważ że oczekiwali że podda się bez walki a jeśli nie to nie oczekiwali że rozniesie całą armię.
Inna sprawa że prościej mogli mu dać kulkę w tył głowy zamiast gadać ale...to przecież norma w filmach że wielki pan zło musi zdradzić swoje plany głównemu bohaterowi zanim go sprzątnie.
Jak to się kończy wiemy.
7 - Dobrze że wiesz co będzie z Mona Lisą za xx lat:)
No ale na to uwagi nie zwróciłem, w tej sytuacji z całą pewnością mogę odradzić ten film koneserom malarstwa by nie urazić ich tak wielkim bluźnierstwem.

Podsumowując - w połowie nie masz pojęcia o czym mówisz (emocje i ich zaburzenia), w połowie czepiasz się pierdół jakich pełno w każdym filmie.
A ogólnie mówiąc - stwierdzasz oczywistość, film jest typowo rozrywkowy i prosty w odbiorze a że niektórzy oczekują dzieła sztuki to ich problem.
Tematyka oryginalna i ciekawa, całkiem nieźle ukazana mimo mnóstwa uproszczeń a sam film godny polecenia tym którzy rozumieją jakimi prawami rządzi się gatunek science fiction.

PS. Błagam, nie oglądaj gwiezdnych wojen bo dopiero naskrobiesz elaborat...
Polecam ci raczej filmu z gatunku "dokumentalne" i to raczej te starszej daty bo obecna konwencja namiesza ci głowie.

Grajcz

Widzisz, jest różnica między dobrą fantastyką a bredzeniem. Dobra fantastyka jest realistyczna - tworzy alternatywną rzeczywistość, aby coś ukazać, coś co ciężko ukazać w naszej, albo po prostu sama inna rzeczywistość jest rodzajem symbolicznego przekazu. W Equi było bredzenie. Widzisz, co innego, gdy czarownik rzuca ognistą kulę, spoko, to jest element fantastyki, czy raczej w tym wypadku fantasy. Ale gdy ta kula ognia topi dwudziestometrowy prosty tunel w skale, którym za 2 minuty przebiegają dzielni bohaterowie, to już są brednie. Tym się różnią kreskówki od ambitnej fantastyki (tak, jest taka).

To nie jest tak, że nie lubię fantastyki. Blade Runnera oglądałem naście albo i dziesiąt razy, podobnie Diunę. To nie jest też tak, że nie podobał mi się Equi. Nawet było fajne - ale w swojej kategorii, czyli oglądamy bezmózgą nawalankę. Lubię czasem popatrzeć na filmy z BrusemLi, chociaż po iluś latach spędzonych na treningach różnych sztuk walki widzę, jaka to tandeta i udawanie. Trafia mnie tylko ciężka cholera, jak jakiś gimbus po obejrzeniu wejścia smoka doszukuje się tam megagłębokiego przesłania - bo mu się kopnięcia w mordę podobały, więc żeby wyjść teraz na intelektualistę, podnosi film do miana Wielkiego Dzieła. Taką samą sytuację masz w przypadku Equi - ten stek absurdów z widowiskowymi scenami walki, do oglądania z wieeeeeelką paczką popcornu nagle okazuje się głębokim studium człowieczeństwa. Nożesz...

Nie ma chyba sensu teraz kłócić się o kolejne punkty, gdy wyskakujesz z tezą, że 5letnie dziecko będzie miało wiedzę i zdolności przekraczające te, jakimi dysponują psychologowie z nastoletnim doświadczeniem, to dyskusja raczej traci sens. Nie ma sensu dyskusja na tematy psychologiczne z kimś, kto uważa, że psychopaci są pozbawieni uczuć. Oni mają bardzo, bardzo silne uczucia, często wielokrotnie silniejsze niż przeciętni ludzie, tylko kompletnie wypaczone. No ale tu jeden punkt dla Ciebie, można teoretycznie zrobić mieszankę która zamienia człowieka w rodzaj psychopaty, który ma wyciszoną część emocji. I można to było pokazać w filmie, byłoby nawet fajne. Niestety, nie pokazano tego, pokazali za to jakiś totalny absurd.

Co zaś do kwestii wysadzenia fabryk, w filmie wyraźnie było powiedziane - jak wysadzimy to w jeden dzień wszystko się rozwiąże. To po cholerę czekali na zgładzenie "szefa"? No jasne, żeby główny bohater mógł stoczyć finałową walkę. Takie właśnie rozwiązania są w filmach typu szmira.

tomakin

Aha.

Magia jest normalna ale jeśli ta magia jest zbyt silna to już brednie.
...

Dla mnie stekiem bzdur jest 90% filmów bo się mają do życia jak...no nie ważne.
Psychopatia to złożona choroba, mająca wiele odmian.
Jedną z nich jest taka w której człowiek nie rozumie uczuć.
Nie rozumie = nie posiada ich.

"W jeden dzień się rozwiąże".
Owszem.
Bo jeśli w ciągu dnia dyktator nie podejmie przeciwdziałań to ludzie przestaną być pod wpływem leku.
Dlatego trzeba było go usunąć, żeby nie mógł przeciwdziałać.

Grajcz

No nic nie załapaleś. Nie chodzi o "siłę" magii, tylko o prawa fizyki - proste, podstawowe. Jeśli podziałasz temperaturą na bazalt, będziesz miał stopiony bazalt. Będzie się topił długo, tunelu ni hu hu nie zrobisz, a jeśli nawet - to osoba tam wchodząca ugotuje się w ciągu sekundy.

Brednia z fireballem przypomina większość bredni z tego filmu, z których chyba najbardziej rażąca była właśnie ta z dyktatorem - jak niby miałby przeciwdziałać? Wyprodukuje lek w piwnicy? I jeśli to takie proste, czemu nie zrobi to któryś z jego zastępców?

ps. zaoglądam sobie zaraz Mortal Kombat, żeby nie było że nie lubię tępej kopaniny. Owszem, lubię czasem. Ale nie cierpię nazywania tego kinem ambitnym.

tomakin

Dobra, inaczej bo też nie łapiesz.
Co mają prawa fizyki do magii?

Co do dyktatora, domyślam się że przez lata posiada jakieś zapasy (przecież dawkę zastępcza odbiera się w tym samym budynku gdzie on jest).
Gdyby udało mu się utrzymać budynek, zebrać wojsko (bo przecież ma chyba jakieś rezerwy, gdyby całe wojsko stanowiły te siły w mieście to rebelianci równie dobrze nie musieliby tych fabryk wysadzać) i odeprzeć rebeliantów.
Wtedy mógłby kombinować z odbudową choćby części fabryk by posiadać minimum leku na tyle by utrzymać wojsko w ryzach.
Co do zastępców - po pierwsze nie wiemy czy takowi są.
Słyszymy coś o "radzie" ale w sumie nie wiadomo gdzie ta rada się znajduje a jak już było widać w scenie z tymi "telewizorami" centrum dowodzenia znajduje się w tym budynku.
Także jeśli rada akuratnie tam nie była to mogli sobie przeciwdziałać...

Bardziej mnie ciekawi czemu nie oburza cię sama scena rewolucji gdy wojskowi kładą się jak manekiny od rebeliantów biegnących bez ładu i składu.
Zdecydowanie przesadzona scena bo wygląda to tak jakby to rebelianci mieli przeważające siły.

ocenił(a) film na 7
Grajcz

ad 1. Myślę, że wyeliminowano jedynie niektóre emocje - radość, litość, gniew, smutek, sadyzm, ciekawość, relacje społeczne. Zostały takie emocje jak duma, ambicja, chęć przeżycia, patriotyzm, posłuszeństwo, ale jednocześnie ci ludzie nie czują potrzeby walki o swoje prawa.
ad 2. Teoretycznie można uwierzyć, że wyprani z emocji żołnierze po wieloletnim treningu strzelają w tak schematyczny sposób, że można przewidzieć, w które miejsca i pod jakim kątem będą strzelać, na początku filmu dokładnie to tłumaczą. Dlatego w ciemności możliwe było uniknięcie ich kul. Scena w korytarzu, gdzie biegł przed siebie i nie bardzo starał się robić uniki i scena walki przy tym psie, gdzie żołnierze byli za mało ruchliwi były przegięte, ale pozostałe były bardzo dobre i jak to nazywasz, realistyczne nie w odniesieniu do naszych realiów, tylko do realiów filmu - czemu, to napisałem wyżej. Sam podałeś przykład z kulą ognia, więc to tłumaczenie powinno być wystarczające w odniesieniu do realiów filmu. Brak emocji może skutkować schematycznym myśleniem, które przejawia się w schematycznych działaniach, które można przewidzieć. Spodobał mi się pomysł tego stylu walki. Z zamianą broni się zgadzam, co do reszty do skąd możesz wiedzieć, jak działa elektronika w tym filmie oraz jak wygląda tam sztuka?
,,Nikt nie odstawił tego przypadkiem"? To skąd ci wszyscy buntownicy? Co do dzieci, jeśli przez całe życie nie czuło się emocji, to potem wie się, jak je ukrywać, kiedy nagle się pojawią. Główny bohater też udaje, że nic nie czuje i nieźle mu to wychodzi. Więc bez przesady, bo niektóre twoje argumenty są wzięte z kosmosu, choć z niektórymi (dwie sceny walki i zamiana broni) można się zgodzić.

ocenił(a) film na 10
Grajcz

Kolego , ostatnio przeczytałem komentarz na temat Transformerów 3, że scena w której skaczą z samolotów i szybują w dół jest nierealistyczna, ALE TRANSFORMERSY to już są realistyczne . What The F.U.C.K? :D:D

k0k0s

No i co w tym dziwnego? Jest różnica miedzy realizmem świata przedstawionego ( w filmie, książce) a realizmem zdarzeń mających miejsce w tym świecie.

Tak trudno zrozumieć że takie filmy jak Alien czy Blade Runner mimo że są z gatunku SF, pozostają spójne i względnie realistyczne a film, którego akcja rozgrywa się na naszej planecie w nieodległej przyszłości gdzie ludzie funkcjonują bez emocji nie jest realistyczny?

Gwiazda44_2

Kosmici realistyczni bo dzieją się poza naszą planetą?
Aha.

Chyba napiszę scenariusz do filmu o kosmitach zrobionych z waty cukrowej i ich wojnie z rasą ciasto-ludków, według twoich kryteriów to będzie realistyczne:)

Film o braku emocji na ziemi i film o potworach z kosmosu rządzą się tymi samymi prawami, dajcie sobie siana z tym "realizmem" w sci-fi.

PS. Nie cierpię realizmu w kinie.
Realizm ma być w filmach dokumentalnych, historycznych, w filmach w których jasno jest napisane że są na faktach!
A to czy film jest dramatem, sci-fi, horrorem czy komedią i bez względu gdzie i kiedy dzieje się jego akcja nie ma znaczenia, to jest kino, to jest fikcja.

Normalnie jakbym słyszał kobiety i ich "życiowe" telenowele.

ocenił(a) film na 3
Grajcz

Grajcz, to jak Ty w ogóle jesteś w stanie oglądać jakiekolwiek filmy skoro nie cierpisz realizmu w kinie? Bo tak mówisz o tym, jaki to ten realizm jest zły, a chyba nawet nie wiesz czym on jest.

joansharp

A gdzie ty widzisz realizm?
Sądzisz że którykolwiek z naszych "ojczystych" hitów w stylu drogówka, bejbi blues, itd. miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?
A to są filmy pozorowane na dokument...

ocenił(a) film na 3
Grajcz

A czy realizmem nie jest na przykład utrzymywanie relacji rodzinnych? Czy realizmem nie jest istnienie centrów handlowych i patologii w Galeriankach? Jeśli w jakimś filmie nie ma realizmu to musi to być już totalny surrealizm :)

joansharp

Żyję chyba w utopii bo nigdy nie spotkałem żadnej galerianki.

Ostatnio media trąbiły o kilku ciężarnych Gimnazjalistkach w wyniku "słoneczka".
Okazało się że to wymysł mediów, ciąże to zwykłe wpadki.
Naprawdę wierzysz w rozpasanie seksualne młodzieży?
Statystyki są jasne, wciąż zaledwie 50% przeżywa swój pierwszy raz przed 18 rokiem życia a takie galerianki to zjawisko marginalne rzędu dziesiątych lub setnych procenta ogółu.
W filmie przedstawiono to tak jakby to było normą wśród nastolatek i tym nazywam nie realizm, podobnie w drogówce z której można wywnioskować że policja tylko pije i posuwa prostytutki.
Tymczasem ja spotykam się zawsze z pełnym profesjonalizmem z ich strony.
Przykre jest to że media to lansują i takimi bajkami co najwyżej zachęcacie dzieci do zabaw w słoneczko, sprzedaży dziewictwa, itd.

ocenił(a) film na 3
Grajcz

Czemu uważasz, że zachęcamy? Atakujesz, chociaż ja Ciebie nie, a jedynie staram się przedstawić swój punkt widzenia. Realizmem jest wszystko co jest możliwe w naszej empirycznie sprawdzalnej rzeczywistości. Dlatego pijąca drogówka, galerianki, akcje rodem z "chłopaki nie płaczą" a nawet wątek miłosny w Gwiezdnych Wojnach jest realistyczny. :)

A co do tego, czy wierzę w rozpasanie seksualne młodzieży - nie. I bardzo dobrze wiem w jaki sposób działają media i na jakiej zasadzie są tworzone wszystkie takie sensacje typu rozpusta w gimnazjach, czy żądni krwi kibole. Galerianki to przedstawienie patologii jako takiej, która, niestety, istnieje. Nie powszechnie, ale jednak.

joansharp

Wybacz określenie "zachęcacie", powinno być "zachęcają".
Jeśli pytasz to czemu uważam że zachęcają to poczytaj o psychologii społecznej a potem przejrzyj artykuły.
Ostatnio trafiłem na taki w którym rzekoma 15 latka zachwycała się swoim życiem seksualnym, niech na temat trafi inna 15 latka i zaraz stwierdzi że coś z nią nie tak skoro ona nawet się nie całowała.
Media lansują zjawiska patologiczne pod pozorem przedstawienia problemu społecznego, w praktyce przerysowują go aby szokować.
Finansowo dobry model, społecznie przyniesie fatalne skutki które widzimy już dziś w Anglii gdzie zbierają żniwa nowoczesnej edukacji seksualnej.
Przepraszam jeśli uważasz moje wypowiedzi za atak, zwyczajnie bronię swojej tezy.
Jestem poirytowany gdy widzę tłumy oglądające '"życiowe" dlaczego ja, zdrady, itd.
Smutno się człowiekowi robi gdy wie że za 20-30 lat nasze społeczeństwo czeka kompletny upadek i prawdopodobna asymilacja przez Islam.

Co do przedstawiania patologii, czemu nie nakręcić filmu rodem z piwnicy Fritzla?
Takie patologie powinno się rozwiązywać na poziomie lokalnym a nie "promować" je w skali ogólnokrajowej.
Nie od dziś wiadomo że dzieci należy wychowywać dobrym przykładem bo do złego same lgną.

ocenił(a) film na 3
Grajcz

A kto inteligentny nie jest poirytowany takim stanem rzeczy? Ale ludzie lubią oglądać patologie i myśleć, że inni mają gorzej. Patologia/sensacja się sprzeda. Co na to poradzimy. A jeśli ta 15 latka będzie uważała za nienormalne, że w wieku 15 lat się jeszcze nie całowała to dopóki nie będzie na siłę próbowała tego zmienić to jest dobrze. Dopóki będzie miała, jak mówisz, dobre wzorce, w szczególności w domu to dobrze. I nie, żebym teraz popierała takie uważanie rzeczy za "nienormalne", ale mając 15 lat kto z nas nie miał takich odczuć? Że inni coś robią, a my nie i coś jest z nami nie tak. A później okazywało się, że jest całkiem a odwrót. I chociaż to na razie niewielki odsetek, to wciąż rośnie liczba dzieci wychowywanych "bezstresowo" i z pełną swobodą. I takie nam rośnie pokolenie.

Dyskusja zeszła z tematu filmu, więc może zakończymy tutaj ten off top. Ewentualnie można tę dyskusję dokończyć na privie. Pozdrawiam.

tomakin

Przeczytaam fragment waszego długiego sporu, Grajcz, tomakin, i tak sobie myślę, że oboje utrafiacie w sedno, a różni was tak naprawde podejście. Tak, istnieje ambitniejsze s-f niż Equilibrium (ktoś po prostu przebąknął w tym i owym wątku o Matrixie, ktoś rzucił "Rok 1984" i zaraz zrobiło się strasznie podniośle w temacie) i tak, może Eq. obraża nieco klasykę gatunku swoją naiwnością, ale z pewnością nie ujmuje nic filmom akcji, i to tym porządnym. Myślę, że Grajacz przeprosił się szczerzej z tak zwaną konwencją, a tomakin, zapewne człowiek używający mózgu w życiu codziennym, z szacunku dla szeroko pojętej sztuki, odmówił wyregulowania go przed seansem.
Strasznie jednak podoba mi się wasz pojedynek! :) Sama zwykle jestem radykalnym głosem w tej czy innej dyskusji. Na tym powinien polegać filmweb. O wiele lepsze takie spory niż pseudoambitne analizowanie "przesłania" czy komentarze w stylu "fajna nawalanka".

Grajcz

Masz racje. Nie rozumie tych baranow, ktorzy sie tu produkuja i bluzgaja na film nie zwazywszy na gatunek filmu.

ocenił(a) film na 9
Zyga1

Ludzie, to tak jakby powiedzieć że "Rok 1984" był szmirą bo nie trzymał się kupy dlatego, że żaden normalny człowiek, a już co dopiero masy wytrzymają stałą inwigilację, ta książka podobnie jak Equilibrium wykorzystują coś, co potencjalnie jest pozbawione zasad logiki jako rekwizytu, jak powiedzmy aktorka lustra w teatrze, żeby pokazać, że żaden totalitarny sposób myślenia, czy to przez inwigilację, czy przez wypranie ludzi z uczuć( uwaga, ważne słowo z uczuć nie z emocji, jak ktoś nie wie czym się różnią te słowa to niech poczyta ) nie ma żadnych szans na powodzenie, bo jest wbrew ludzkiej naturze. Co do samego odrealnienia działania Prozium, to jest akurat najbardziej prawdopodobna rzecz w tym filmie. Ludzki ośrodkowy układ nerwowy ma tyle róznych i swoistych receptorów, które można wybiórczo blokować, że w przyszłości, kiedy ich praca zostanie dokładnie poznana na pewno będzie możliwe stworzenie leku czy substancji które będą miały tego typu właściwości.

ocenił(a) film na 5
Grajcz

"Na wstępie zerknij w gatunek tej produkcji i...szok, co?
Science fiction co oznacza że 90% twoich zarzutów odpada, przykro mi."

Jak jeszcze raz mi ktoś napisze, że SF ma być niedorzeczne, bo to tylko SF, to obiecuję, że mu skopię dupsko w realu. Takim pacanom powinno się zakazać oglądania filmów z tego gatunku (bo o czytaniu SF to nawet nie wspominam, zapomniana sztuka).

marscorpio

SF = naukowa fikcja.
F I K C J A.
Definicja słowa: wytwór wyobraźni. Coś czemu nic nie odpowiada w rzeczywistości.
Wniosek: w filmie mogą doić ptaki, nie lubisz dojenia ptaków, nie oglądaj.
Dziękuje, dowiedzenia i zapraszam w realu.

ocenił(a) film na 5
Grajcz

A niby skąd wziąłeś takową definicję SF? Przecież to tylko tłumaczenie wyrażenia science fiction, jedno z kilku. Przyjęte w języku polskim, ale od zawsze z zastrzeżeniami. Dlatego, zamiast 'fikcja naukowa', to u nas funkcjonuje wyrażenie 'fantastyka naukowa'. Ej, dziecino, bo się pofatyguję w realu i cię odwiedzę. Głupota wymaga poświęceń. Nie ma czegoś takiego, jak 'fikcja naukowa'. To oksymoron.

Dalej, odkąd to w tłumaczeniu na język polski gatunkowego określenia zawiera się cała istota owego gatunku??? Jakże to, przetłumaczyłeś nieudolnie sformułowanie SF i już o gatunku wiesz wszystko??? Znasz jego założenia? A to niby skąd? Bo według mnie, jak większość współczesnych nieuków, jeśli czegoś nie znajdziesz w necie, to nie wiesz nic.

Dalej - to już same głupoty piszesz: "Definicja słowa: wytwór wyobraźni. Coś czemu nic nie odpowiada w rzeczywistości."

Chyba twojej skołowanej wyobraźni. Wszelkie twory SF powinny być uzgodnione z tym, jaka jest lub może być rzeczywistość. To ekstrapolacje, bardzo często. Czyli - analizy tego, jak może wyglądać życie/świat w przyszłości w oparciu o aktualny stan wiedzy naukowej i humanistycznej.

Dalej - ileż razy to mam jeszcze napisać? SF to nie fantastyka, a realizm. Żadnej fantastyki nie ma, jeśli ukażesz życie na naszej planecie PO jakimś kataklizmie. Tak samo jak żadnej fantastyki nie ma, jeśli ukażesz życie kolonii ludzkiej na Księżycu.

Dlaczego? Bo można już dzisiaj, w oparciu o aktualny stan wiedzy, wyobrazić sobie, jak mogłoby ono wyglądać, podobnie jak można ukazać takowe życie na stacjach orbitalnych. Podobnie - z życiem na ziemi po różnego typu "zagładach". Rozpatruje się warianty możliwe, a nie "fantastyczne". Tym zajmowali się na przykład ci, którzy projektowali schrony na wypadek wojny atomowej. Analizowaniem możliwych scenariuszy przyszłości.

Rozumiem, że brak ci wyobraźni, i wszystko to dla ciebie "fantastyka", tudzież, sorry, za wikipedią spisana definicja - "fikcja naukowa".

Dziękuję, pozdrawiam. I - do spotkania w realu.

marscorpio

Sprawdzaj definicję w słowniku, potem pisz.
Dyskutowanie o realizmie w temacie scenariuszy apokaliptycznych jest śmieszne, to nie kwestia wyobraźni, dlaczego?
W XX wieku było wielu pisarzy przewidujących przyszłość, mniej lub bardziej trafiali - ale w gruncie rzeczy to tych "wariantów możliwych" jest nieskończenie wiele i to bardziej jak typowanie czyjegoś imienia - każde jest "możliwe", tylko czy strzelanie każdego wariantu określamy przewidywaniem?
Tak samo jest z tymi scenariuszami, dla jednego logiczny i możliwy, dla drugiego nie - daje to sytuację niemożliwą do obiektywnej oceny więc nigdy nie zrozumiem tych co narzekają na realizm w dziele fikcyjnym, momentami traktujecie to jak dokument.

ocenił(a) film na 5
Grajcz

Dlaczego dyskusja z kimś, kto posiada wiedzę słownikowo-wikipedyjną i do tego jeszcze się tym przechwala, zawsze jest tak uciążliwa i zniechęcająca???

W tym temacie mam do powiedzenie jedno. Nasz rodak, śp. Stanisław Lem, najwybitniejszy pisarz science fiction na świecie. Tu sobie pogogluj, bo powinieneś go znać, to patriotyczny obowiązek:

-> http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Lem

A teraz słowa Mistrza Stanisława Lema, które patronują każdej dobrej fantastyce naukowej: "Uważam się za pisarza realistycznego, bo zajmuję się sprawami realnymi. Nie interesują mnie problemy takich własności świata, których on nie posiada”.

Koniec cytatu i koniec tematu. Stanowisk współczesnego literaturoznawstwa i kulturoznawstwa przedkładał nie będę.

*

Aha, i w Twoim myśleniu ewidentny przykład braku myślenia, wiążący się z brakiem wyobraźni. Otóż to, że w SF występują możliwe scenariusze przyszłości, nie oznacza, że mają się one spełnić. To właśnie typowa pomyłka dla kogoś, kto nijak SF nie pojmuje. Piszesz: "W XX wieku było wielu pisarzy przewidujących przyszłość, mniej lub bardziej trafiali [...]". A od kiedy to pisarze SF zajmują się prorokowaniem przyszłości? Coś Ci się pomyliło. Tym zajmują się jasnowidze i wróżki. Rozumiem, że czytasz horoskopy, rozumiem, że się zawiodłeś, bo dotąd żaden się nie sprawdził, ale proszę - nie mieszaj do tego SF. ;-)

Rozpatrywanie możliwych wariantów przyszłości, bliskiej czy dalekiej, oznacza, iż świat przedstawiony w utworze SF należy wykreować tak, by był on wiarygodny z punktu widzenia naukowego lub pseudo-naukowego. Przy czym rzecz dotyczy nauk przyrodniczych, technicznych, ścisłych i humanistycznych (!!!). W tym ostatnim przypadku, powinny zostać uwzględnione takie dziedziny jak: historia, socjologia, antropologia, psychologia, religioznawstwo, filozofia, itd. Dopiero w oparciu o to można stworzyć dobry świat SF. I dopiero w takim uniwersum osadza się bohaterów, którzy powinni doń być dopasowani (kolejne uwiarygodnienie) i prowadzić działania, które w żaden sposób nie wchodzą w kolizję z tymi oboma uwiarygodnieniami: świata i postaci.

I ostania sprawa: "nigdy nie zrozumiem tych co narzekają na realizm w dziele fikcyjnym". A od kiedy to dyskutujemy o realizmie w dziele fikcyjnym? "Lalkę" Prusa chcesz omówić? Albo powieści Dostojewskiego? A może monumentalne dzieła Manna? Wiesz, nie ma sprawy, ale wątpię, czy je znasz. Dlaczego? Bo mieszasz i kiełbasisz wszystko.

To, że Ty nie stawiasz wymagań SF, nie oznacza, że inni mają ich nie stawiać. Jak ktoś (scenarzysta, reżyser itp.) wciska kit, od tego są ludzie rozumni, by to wypominać. A Twoje stanowisko sprowadza się do tego, że każdy SyF dozwolony, a potem jeszcze większy, bo skoro poprzedni przeszedł, to co stoi na przeszkodzie, by kolejny też był tolerowany???

Baj.

marscorpio

Jednego nie pojmujesz - kto ma prawo ustalać zasady?
Nikt.
Od kiedy scenarzysta, reżyser czy krytyk filmowy ma prawo ustalać gusta innych ludzi i mówić co należy do gatunku a co nie?
Ktoś ma wyłączność na gatunek SF?
A rozpatrując realizm spokojnie można obalić większość nie tylko dzieł SF ale wszystkich dzieł literackich czy filmowych, każdy ma jakieś niedociągnięcia, uproszczenia a ostatnimi czasy za rozwiązaną sznurówkę bohatera toczą się wojny na forach, bo wielcy krytycy nie odróżniają rzeczywistości od filmu.
Najzabawniejsze że nikt już nie dyskutuje o przesłaniu filmu czy o bohaterach, rozterkach etycznych - liczy się tylko czy w układance wszystko się zgadza.
Zero radości z całości, wszystko skupia się na szczegółach, według mnie to smutne że dziś ludzie nie potrafią już się po prostu odprężyć przy filmie tylko rozpatrują go na tysiąc sposobów.
O ile sens ma dyskusja na temat upodobań to już dyskusja na temat "praw" w świecie kina jest po prostu idiotyczna bo wymaga to dostosowanie gustów do odgórnych zasad.
Więc podsumowując ten bezsensowny temat: Dla mnie w filmie obowiązuje jedna zasada - ma mnie zainteresować - a to czy przy okazji będzie realistyczny nie ma dla mnie znaczenia bo to nie Historia czy jakaś dziedzina nauki tylko rozrywka.
Nie obchodzi mnie czy sklasyfikujesz film jak SF czy "pustą rozrywkę" bo to tylko film który ma mnie bawić przez 2 godziny a nie konstytuować moje życie.
Cyrk typu rankingi, nagrody i inne pierdoły zostawiam pajacom z Hollywood, ja mam inne priorytety w życiu niż rozważania nad realizmem w fikcji.
Na pożegnanie życzę więcej dystansu do kina, po twoim profilu wnioskuje że traktujesz to bardzo personalnie i w pewnym sensie kierujesz się elitaryzmem, musisz zrozumieć że dla większości kino to tylko rozrywka a ramy gatunkowego ustalane przez "ludzi kina" nikogo nie obchodzą.

ocenił(a) film na 5
Grajcz

"Jednego nie pojmujesz - kto ma prawo ustalać zasady?
Nikt."

Zasady ustala ludzki rozum. Po to go mamy, by z niego korzystać. SyF piętnować. Oddzielać ziarno od plew. A co do science fiction, już dawno wiele o tym napisano i powiedziano, co to jest, jakie powinno spełniać zasady, itd. Mnie się nie chce tego powtarzać. To że tacy jak Ty nic nie wiedzą o SF i jest im wszystko jedno, nie oznacza, że inni nic nie wiedzą o tym gatunku i też im jest wszystko jedno.

"A rozpatrując realizm spokojnie można obalić większość nie tylko dzieł SF ale wszystkich dzieł literackich czy filmowych, każdy ma jakieś niedociągnięcia, uproszczenia [...]"

To nie ma nic do rzeczy. Nie rozumiesz tego. Błędy czy przeoczenia zdarzają się nawet najlepszym twórcom, a nijak nie wpływa to na spójność, logikę i sensowność dzieła (zresztą, żadnych "uproszczeń" nie ma u Prusa, Dostojewskiego czy Manna, by podać tych, co poprzednio). Tu nie chodzi o drobiazgi, a elementarne założenia. Jak w "Equilibrium" - na każdym kroku bezsens, ale ponieważ tacy jak Ty tego nie wykrywają, więc się dobrze bawicie. Nie o kino tu chodzi, nie o filmy - ale o ubóstwo intelektualne ludzi, którzy nie dostrzegają, że wciska się im SyF, bo rozumu im zabrakło, by to wykryć. Jeżeli jesteś w stanie rozpracować takie filmy, nie ma problemu, ale jeżeli nie, problem się pojawia - oznacza to, że takie widowiska czy produkcje zaszkodziły Twojemu intelektowi. ;-)

"to tylko film który ma mnie bawić przez 2 godziny a nie konstytuować moje życie"

No dobra. Oglądasz dla rozrywki i to Cię satysfakcjonuje. Każdy szajs zaakceptujesz, byleś się pobawił, rozerwał. Okey. Mnie wszystko jedno. Nie przeszkadza mi to - i jestem nawet gotów podzielić Twoją radość, zwłaszcza jak czteropak przyniesiesz (spoko, spoko, potem bym poszedł po drugi). ;-)

Tylko że w Twoim stanowisku widzę istotną niekonsekwencję. Oglądasz, bawisz się, zapominasz. Tyle. Tymczasem Ty się wypowiedziałeś, utrzymując, że każdy SyF jest dozwolony, bo to jedynie SF i o ile ludzie tacy jak Ty się dobrze bawią, to już każdy musi, bo to tylko SyF, "to tylko film". To, że Tobie jest obojętne, jaki szajs Ci wciskają, nie znaczy, że innym też ma to być obojętne.

Coś pomyliłeś. W takim przypadku, kiedy inni zastrzeżenia zgłaszają, jak tomakin - zresztą, by zacytować Mistrza Stanisława Lema: "stawiają wobec gatunku wyzwania" - nie odzywaj się, skoro nic o tym gatunku nie wiesz i skoro nie wykrywasz bzdur. Ty się cieszysz, bawisz i rechoczesz w trakcie seansu, i na tym poprzestań. Natomiast niektórych seans zniesmacza i dają temu wyraz, przedkładając konkretne powody. W pewnym sensie, zniesmacza ich też to, że takim jak Ty nie przeszkadza poziom oferowanej głupoty, że nie korzystają z owego na początku wspomnianego ludzkiego rozumu. I tyle. :-)

"Najzabawniejsze że nikt już nie dyskutuje o przesłaniu filmu czy o bohaterach, rozterkach etycznych - liczy się tylko czy w układance wszystko się zgadza."

A cóż to znowu za odkrycie? Dopiero jakiś czas temu pisałem, jak to w głupim SyFie wciska się głupie "problemy quasi-etyczne", nie wiedząc nic w tym temacie, uwłaczając ludzkiej inteligencji i sprzeniewierzając się elementarnym zasadom moralnym. Więc coś dywagujesz, ale bez sensu. Jak na jednym poziomie masz SyF, to i na pozostałych też.

Zatem, podsumowując: "życzę więcej dystansu do kina". Ja, jak sam zauważyłeś, raczej nie oglądam kina typu "dla większości to tylko rozrywka". Kino, które oglądam, jest przede wszystkim poważne, porusza mnie, skłania do refleksji. Zmienia mnie i moje życie. Takie jest moje kino i żaden dystans wobec niego nie jest wskazany. Ono pochłania, bo ci, którzy je tworzą, tego chcą - by pochłonęło widza i nie pozwoliło mu o sobie zapomnieć.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Zakładając, że większość scen jest naciągana, a prawa fizyki są nagięte, można skupić się na dynamizmie akcji, lub na fabule. Głównym problemem w filmie jest kontrolowanie umysłów i uczuć ludzkich, coś jak starania komunistów czy nazistów do ujednolicenia czy uśrednienia społeczeństwa. W filmie chodziło o pokazanie problemu, szkoda, że zaniedbali kwestie realności. Kłócicie się jaka ma być fantastyka naukowa, najlepsza by była taka, w której fizyka nie kuleje, ale na potrzeby "filmu" można niektóre kwestie naciągać, aby efekty były efektowniejsze. Aż takich rażących w tym filmie głupot nie było, nawet kata broni wydawała się sensowna, nawet w dzisiejszych czasach marines uczy się jak mają się ustawić czy jak się poruszać, aby uniknąć śmierci i aby osłonić swoich towarzyszy. Fakt faktem, że jednoosobowa armia kojarzy mi się z Rambo i lekko śmieszy, ale na szczęście skupiałem się na czymś innym niż bzdurami z filmu. Jeśli chodzi o produkcje Syfy, to rzeczywiście masz rację, rażąca głupota powinna być tępiona, wielkie piranie, czy kosmici mający technologię mogącą zniszczyć planetę, wolą robić szturm nie mając przewagi liczebnej. Podsumowując Equilibrium mogło być lepiej zrobione, ale jeśli chodzi o podjęcie tematyki poradzili sobie bardzo dobrze.

ocenił(a) film na 5
dragoonkiler

Ja jestem nieprzejednanym przeciwnikiem tego filmu. Tak się składa, że nigdy nie przedłożyłem tu moich "objawień". Niemniej, pozostaje mi jedynie zapewnić, że nie w fizyce problem. Dziś ludzie są niezbyt wykształceni, niezbyt zorientowanie w kwestiach zbiorczo określanych mianem: "przedmioty humanistyczne". A tutaj wszystko jest dziełem ignoranta - a że wykryć tego nie sposób? Bo film jest adresowany do ignorantów. Acz zaznaczam, nie zamierzam nikogo obrażać - wśród współczesnych ignorantów nie brak ludzi inteligentnych, ale że nie zostali pokierowani we właściwym momencie na "humanistyczną głębię", więc cóż, niczemu nie są winni, iż są, jacy są. W każdym razie, mnie kitu nikt nie wsadzi, bo aż za dobrze znam tematy, z którymi autorzy "Equilibrium" usiłują się, nieudolnie, zmierzyć.

Ktoś, kto nigdy nie sięgnął owej "humanistycznej głębi", nie powinien udawać, iż wie, o czym się "wypowiada" (w tym przypadku scenarzysta i reżyser). Bo owszem, satysfakcjonuje jego dzieło, ale tych, dla których "humanistyka" to nic nie znaczące zagadnienie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Akurat ja jestem przeciwnikiem humanistyki, a bardziej preferuję naukę ścisłą, ale jeśli ktoś czegoś nie rozumie, nie nazywam go ignorantem, bo brak wiedzy nie świadczy o głupocie tej osoby. Interesuje mnie bardziej pojecie humanitaryzmu, niż humanizmu. Opiewanie treści głębokich dzieł to domena kobiet. Lepiej jest dla ludzkości, gdy ktoś tworzy coś nowatorskiego i użytecznego. Nie mówię, że piękna dzieła literackie są niepotrzebne, ten szary świat potrzebuje piękna słowa i treści, coś co wzbudza w ludziach ten zachwyt. O gustach się nie dyskutuje, więc skończę krótko: mi się podoba film, bo niesie dla mnie przekaz, jak komuś się nie podoba, bo nie widzi tego co ja, to niech mu się nie podoba. Ludzie są różni i mają prawo mieć inne zdanie.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
dragoonkiler

A co tu ma do rzeczy "piękno"?

Nawet tego pojęcia nie pojmuje twórca tegoż gniota, a Ty najwyraźniej też. Piękno nie piękno, nie ma co mnie zagadywać "naukami ścisłymi". To znaczy jedynie - nie rozumiem świata i człowieka, a tym samym filmy takie jak "Equilibrium" bardzo mi się podobają (bo nie widzę, jakie to gnioty). I usprawiedliwiam się frazą - de gustibus non est disputandum. Idiotyczne.

Już w samym sformułowaniu: "ja jestem przeciwnikiem humanistyki" wykazujesz jedynie własne ograniczenie umysłowe. Jak człowiek może być "przeciwnikiem humanistyki", skoro to "humanistyka" nas dookreśla. Nawet próbując napisać to, kim jesteś, korzystasz z jej zasobów.

Dobra, fajny, inteligentny z Ciebie koleś (acz fragment "jeśli ktoś czegoś nie rozumie, nie nazywam go ignorantem, bo brak wiedzy nie świadczy o głupocie tej osoby" świadczy o niezrozumieniu mojego wywodu, trudno), niemniej, nie gniewaj się - zajmij się naukami ścisłymi, przyrodniczymi, technicznymi i tyle. Bo tak to ze mną nie pogadasz.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Ale agresja. M nie nie definiuje humanistyka, tylko biologia i chemia, ale jeśli składasz się ze słów i farby to pogratulować. Ignorancja, to nie jest brak wiedzy, ignorantem stajesz się kiedy wiedzę posiadasz, lecz jej nie wykorzystujesz w pełni, zaniedbując przy tym swoje wywody pseudo humanistyczne. To, że nauczyłem się pisać i czytać nie świadczy, że jestem humanistą. Ale jeśli mnie za takiego wziąłeś, to współczuję. Jeśli uważasz, że osoba, która nie czytała tego co ty jest imbecylem, albo jest ograniczona umysłowo i nie należy z nią pisać, to świadczy o braku wychowania. Nie poznałem tego co ty, ale to nawet lepiej. Człowiek nie składa się ze słów dobrze czy źle powiedzianych, ale z tego co sobą przekazuje. Ty jedynie potrafisz przekazać, że jesteś mądry a reszta to debile... No cóż, nie będzie dalszej polemiki

ocenił(a) film na 5
dragoonkiler

No widzisz... Ni słowa nie zrozumiałeś i się szamotasz.

Zwykła kwestia tożsamości... Nie opiszesz tego, korzystając z zasobów "biologii i chemii". Jeszcze się nie spotkałem, bo ktoś kiedykolwiek gdziekolwiek to robił. To, z czego się "składam", to coś innego niż to, kim jestem. Taka niewiedza u specjalisty z zakresu "nauk ścisłych"?

Sorki, ale też nie będę kontynuował tematu. Coraz większych mamy niedouków... i próbują to ukryć tym, że są "specjalisty z nich... ale w przedmiotach ścisłych". Tfuuu... Najważniejsi matematycy publikowali rozprawy z zakresu filozofii itp. dziedzin należących do dyscyplin humanistycznych. A dzisiaj... szkoda słów! Ktoś się ledwo nauczy liczyć do piętnastu, a potem plecie trzy po trzy.

Ps.
Nie, nie agresja. Studentom czy licealistom stawia się najwyższe wymagania. Jeżeli student czy licealista pisze durnowate rzeczy, zwraca się mu uwagę. Nic innego nie pozostało. Inaczej bedziemy mieć durnowatych absolwentów, o takich ograniczeniach umysłowych, jakie demonstrujesz.

tomakin

Tomakin, podpisuję się rękami i nogami pod Twoją opinią. Fajnie jest czasami obejrzeć szmirę, ja np lubię Riddicki albo American Paje. Ale kiedy szmira próbuje udawać ambitne kino z filozoficznym przesłaniem to jest to po prostu żałosne.

Najgorsze jest to, że ludzie dają się na to nabierać...

ocenił(a) film na 4
tomakin

Ogólnie lubię filmy z serii "co by było, gdyby..." ale ten film jest po prostu nielogiczny i dlatego z Twoją opinią na temat tego filmu zgadzam się w 100%. I naprawdę smutne jest to, że ten film ma tak wysoką ocenę!

loveyouman

w jakim sensie jest nielogiczny? nie zgadza się ze swoją logiką czy z twoją?

ocenił(a) film na 4
thengel

weźmy np pod uwagę to, jak można zakładać rodziny bez odczuwania żadnych emocji itp? W zasadzie każda czynność jaką wykonuje człowiek opiera się na uczuciach bądź emocjach...To, że w filmie okna były pozasłaniane, pokoje były szare, bure i ponure a także, że nie było nigdzie w koło roślinności ma już nam dać do zrozumienia "aha, czyli oni nic nie czują"...? Film sam w sobie jest nielogiczny dla myślę większości ludzi, którzy logicznie wszystko analizują.

loveyouman

czy zwierzęta zakładają "rodzinę" bo czują emocje? czy korzystając z porannej toalety podchodzisz do tego emocjonalnie?

zgadzam się że założenie "ludzie nie odczuwają emocji" jest z pewnością trudne do osiągnięcia i mało prawdopodobne - jednak czy nie możliwe skoro wśród nas istnieją tacy ludzie? jedni z nich określani są mianem socjopatów... innych, o ironio, znajdziesz wśród ludzi a autyzmem
chociaż osiągniecie 100% braku emocji i odczuwania z pewnością jest niemożliwe.... samo odczuwanie różnicy między ciepłem a zimnem jest "czuciem" ale chyba nie o to twórcom chodziło...

jednak to jest tylko założenie wyjściowe i to można kwestionować, jednak film sam w sobie udowadnia że to nie możliwe bez zewnętrznej interwencji - zastrzyki, więc gdzie tu brak logiki?
brak kwiatów, sztuki, szarość to warunki stworzone by usunąć z zasięgu wzroku/słuchu wszelkie rzeczy, które mogą wywołać emocje, a nie że ich brak jest skutkiem tego że ludzie nie posiadają emocji - dlatego tu też nie widzę nic nie logicznego
poza tym jestem zdania że logiczna analiza i emocje wykluczają się nawzajem w zdecydowanej większości wypadków - więc "logiczne" analizowanie tego filmu może być błędem wyjściowym w jego oglądaniu

i na razie jedyne co mogłabyś zarzucić filmowi to myśl przewodnia, która widać ci nie odpowiada, ale nie udowodniłaś że film jest nielogiczny sam w sobie

ocenił(a) film na 8
thengel

Jeśli Ciebie interesuje istnieją ludzie nie odczuwający emocji. Gdzieś jakiś film dokumentalny mam i jeśli chcesz moge poszperać i przytoczyć tytuł :)

ocenił(a) film na 7
jest_jak_jest

Dawaj tytuł! :)

ocenił(a) film na 8
Midknight

Przeniknąć umysł odc.1 - Emocje. Drugiego nie moge odnaleźć.

ocenił(a) film na 7
jest_jak_jest

Mam. Odcinek 2. – Kontrolować mózg, odcinek 3. – Niesprawny mózg.

Dzięki. Zobaczę w wolnym czasie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones