Jestem wielkim fanem rocka, lubię glam i ten okres w muzyce. Lubię wizerunek sceniczny zespołów takich jak Poison ale powiedzcie mi co w tym filmie jest takiego? Poza tym że w wykonaniu to Kicz (przez wielkie K) to w treści stawia znak równości między biseksualizmem a muzyką rockową. Dlaczego? I żeby była jasność, nie piszę tego jako psycho konserwa tylko stuprocentowy liberał. Po prostu nie rozumiem co w tym filmie jest takiego, co sprawia, że ma tak wysokie oceny. Pozdrawiam
To po prostu świetnie opowiedziana historia, z jednej strony o glam rocku (dobrze, że szybko zdechł, bo ja osobiście nie pałam doń sympatią i wg mnie nie stworzył niczego godnego uwagi czy zapamiętania), z drugiej o dwóch artystycznych postawach: Slade, pozer, który chciał się wszystkim podobać i Wild, który miał wszystko w d… i grał swoje. I ta druga zdaje się zwycięża, bo to Slade ucieka z "nową twarzą", a Wild daje najlepszy popis w całym filmie, który "poczuli" chyba wszyscy, co oglądali.