Bardzo się umęczyłam oglądając tak przewidywalny film bez zarysowania jakiejkolwiek postaci.
Okropny! Męczące było wszystko: praca kamery, sztuczność postaci, scenariusz. Dotrwałam do końca, ale im bliżej zakończenia tym głębsze dno.
SPOILER: Najbardziej rozbawiła mnie mina głównej bohaterki mówiącej w scenie konfrontacji z gościem od narkotyków: kobieta boi się o swoją córkę, która jest zakładniczką, ale gdy mąż mówi jej "Odejdź! Ona nie ma z tym nic wspólnego", robi pretensjonalną minę i obraca oczami mówiąc "Nigdzie nie będę szła!" BŁAGAM! Kto to reżyserował?
Mnie rozwaliło jak mąż powiedział do zony, że ich wspólnik nie żyje. I nic! żadnej reakcji, żadnych pytań kiedy? gdzie? kto? Widziałam gorsze filmy. Ten ma wiele słabych punktów, ale najgorszy też nie jest.
Ciekawe gdzie jak on leci tylko w TV. Chyba, że powtórka będzie gdzieś za jakiś czas.
Ale w kinach go nigdy nie było i zdecydowanie nie jest taki popularny, żeby był w sieci.
Ogólnie potwierdzam, że film beznadziejny.
On chyba założenia miał być przewidywalny, bo żeby nie wpaść, że pewne rzeczy wyglądają tak jak wyglądają to chyba nie było możliwości. Ale nie to było najgorsze. Sex jako zapychacz filmu, prymitywne, wręcz żenujące pokazanie relacji matka-córka, a do tego rozczarowujące rozwiązanie akcji. Przez jakiś czas film się bronił w wątku sensacyjnym, ale potem wszystko siadało.