obejrzała ja roku temu przypadkiem, zresztą patrzę-Uma Thurman (dobra z pewnością, chociaż z jakiegoś powodu nie kocham jej znowuż aż tak bardzo), to,mówię, czemu nie. I to był niewątpliwie dobry, skromny film. Tak niejednoznaczny, że nieco mnie zakręcił. I chociaż po obejrzeniu, jak pamiętam, wydawało mi się, że Vincent mylil się co do gwałtu, to na imdb ludzie podają tyle różnych interpretacji, że idzie się zakręcić. Dobra gra chcrakterów- to chyba jednen z trzech filmów, których akcja dzieje się w jednym pomieszceniu, które ja miała okazję zobaczyć w życiu (drugi-Hitchcocka, trzeci mi wyleciał z pamięci). I wszystkie trzy pokazują, że czasem bardziej liczy się scenariusz, niż komputerowe smoki.